White lies, czyli o storytellingu

Z czym kojarzy wam się storytelling? Bo wielu osobom, niestety, z aktorem w białym kitlu, który udaje dentystę i patrząc prosto w kamerę zapewnia, że tylko pasta do zębów „White Lie” zapewni ci tak oślepiający uśmiech jak ten, którym właśnie wali cię po oczach, bo sam, odkąd jej używa… i tak dalej.

W rozmowach o storytellingu słyszę więc najczęściej, że to technika sprzedaży, że trzeba skupić się na odbiorcy i opowiadać mu to, co sprawi, że sięgnie do kieszeni i kupi nasz produkt lub usługę. I jeszcze, że nasza  historia ma być skuteczna, a nie prawdziwa.

Czy to prawda? Zależy jak na to patrzeć. Z punktu widzenia marketingu, który od jakiegoś czasu już tylko udaje „nieinwazyjny”, pewnie tak. Rzecz w tym, że storytelling istniał na długo, długo przed tym, zanim na świecie pojawiły się takie dziwne słowa jak „storytelling”. Człowiek jest istotą narracyjną i opowiadanie historii ma we krwi – od tysięcy lat w ten sposób buduje swoją tożsamość, określa świat, przekazuje wiedzę, nawiązuje relacje z innymi. Historie, które sobie nawzajem opowiadamy, mają wielką moc oddziaływania, a jeśli coś ma taką moc, na pewno ktoś będzie chciał na tym zarobić, bo nie oszukujmy się, wszyscy potrzebujemy pieniędzy i chcemy je zarabiać… I nie ma w tym nic złego. Możemy przy tym jednak pozostać autentyczni, a żeby tak było, trzeba tylko inaczej rozłożyć akcenty, co wcale nie jest takie trudne.

Wystarczy pamiętać, że w storytellingu na pierwszym miejscu jesteś ty i twoja prawdziwa, ważna dla ciebie historia – bo taka historia w naturalny sposób przyciągnie tych ludzi, z którymi zarezonuje. Nie musisz udawać, nie musisz zastanawiać się, jak zmienić swoją historię, żeby trafić w odpowiednią „grupę docelową”  – twoja grupa sama do ciebie trafi, jeśli będziesz pokazywał światu swoją prawdziwą twarz i opowiadał swoją prawdziwą historię. Odkąd sama to robię w moim życiu coraz częściej pojawiają się wspaniali ludzie – niektórzy z nich zostają moimi klientami, inni współpracownikami albo przyjaciółmi. Nawet jeśli nie jest nam akurat po drodze, zwykle nawet krótki kontakt wnosi w moje życie coś dobrego.

Autentyczność jest najważniejsza, ale jest jeszcze wiele innych istotnych aspektów opowiadania czy pisania historii o sobie, swojej pasji czy pracy.  Tego, jak robić to w sposób wciągający, spójny, logiczny i zwięzły będziemy się uczyć na nowym warsztacie, nad którym pracowałam od kilku miesięcy.

I oto jest! Całe 6 godzin pełnych przykładów dobrego, autentycznego storytellingu, zaglądania w siebie, pisania, opowiadania, sprawdzania, jak na nasze historie reagują inni…

Więc jeśli ciągle cierpniesz, kiedy ktoś pyta czym się zajmujesz, a tekst w zakładce „O mnie” na twoim blogu zaczyna się od „Lorem ipsum…” – zapraszam 🙂

Więcej informacji i zapisy tutaj:

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij